Kolejny dzień znów dla nas rozpoczął się o świcie, ponieważ o 7 rano mieliśmy już autobus do Szigliget. Byliśmy tam ok 1,5h, ale stanowczo wystarczyło. Gdy wysiedliśmy z autobusu musieliśmy iść kawałek pod górę, dojście do ruin średniowiecznego zamku obronnego zajęło nam ok 20min. Znajduje się on na wysokości 230m.n.p.m. Przed wejściem było napisane, że zamek jest zamknięty, ale nie poddaliśmy się i chcieliśmy go zobaczyć choćby z daleka. Na miejscu okazało się, że kasa jest czynna dopiero od 9 i koszt dla jednej osoby to 600 forintów. Udało nam się zaoszczędzić, ponieważ ruiny nie były ogrodzone i spokojnie można było je zwiedzać. Tylko my się odważyliśmy tam wejść bez biletu, a reszta turystów grzecznie czekała na otwarcie kas. Widoki były piękne, same ruiny także dobrze zachowane. Na terenie zamku był otwarty bar w którym kupiliśmy langosza, który okazał się zwykłą pizzerką. Pani mówiła po węgiersku i tylko trochę po niemiecku. Chyba pytała jaki to ma być langosz i może dlatego się nie dogadaliśmy. Znajduje się tam darmowa toaleta. Na terenie ruin można strzelać z łuku, wracając mijaliśmy mnóstwo łuczników. To miejsce tętni życiem już od samego rana, ale my już musieliśmy jechać dalej.
W Keszthely byliśmy ok godziny 10. Zwiedziliśmy tam pałac Esterhazych (Esterhazy-Kastely). Rezydencja została wzniesiona w XIXw. i otoczona malowniczym parkiem krajobrazowym w którym rosną cenne stare drzewa. Po zobaczeniu tego pałacu szliśmy głównym deptakiem w poszukiwaniu restauracji. Udało nam się trafić do rodzinnej restauracji która okazała się najtańszą ze wszystkich w których byliśmy, ponieważ obiad trzydaniowy kosztował niecałe 1500 forintów. Składał się z pysznej zupy podobnej do naszego rosołu, z pysznym makaronem własnej roboty. Na drugie duże kawałki wołowiny z genialnym sosem, ryżem i surówkami. Na deser był kawałek ciasta bananowego polany sosem karmelowym - miodek!
Nazywała się ona Green magic cafe.
Wyrobiliśmy się ze zwiedzaniem parę minut po 13. Mieliśmy jeszcze czas na wejście na wzgórze powulkaniczne w Badacsony, ale ja już nie miałam siły. Poszliśmy na autobus i wróciliśmy do Balatonfured i tak dobiegał końca nasz pobyt nad Balatonem.
 |
Ruiny zamku w Szigliget |
 |
Widok z ruin zamku w Szigliget |
 |
Ruiny zamku w Szigliget |
 |
Ruiny zamku w Szigliget |
 |
Pałac w Keszthely |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za kontakt. Postaram się odpisać jak najszybciej będzie to możliwe. Pozdrawiam!